„Wyłącz tę durną grę!” „Nie masz co robić, tylko grasz w te głupie gierki!” „Dorośli faceci nie grają na konsoli!”
Lubisz gry? Grasz? To na pewno nie raz słyszałeś takie teksty. Temat z jednej strony zabawny, ale z drugiej strony może być niezłym problemem, np. w związku, kiedy Twoja kobieta czy mężczyzna nie akceptuje Twojego… hobby.
Tak, granie w gry i nie tylko w Tomb Raidera, to hobby, takie jak każde inne. Jedni sklejają modele, drudzy składają origami, a jeszcze inni domki z zapałek. Znam przykład pewnej pary, która często kłóciła się o to, że facet gra sobie na konsoli. I nie, nie robił tego codziennie po 5 godzin, bo miał też inne obowiązki – OBOWIĄZKI; granie to przyjemność, a na przyjemności trzeba znaleźć czas. Jego kobieta była momentami bardzo poirytowana faktem, że jej ukochany siedzi w fotelu i oddaje się wirtualnej rozrywce. Ona sama miała swoje rzeczy do zrobienia, mogła, a nawet musiała zająć się sobą, ale oczywiście facet grać nie mógł. Nie jest to też jedyny przypadek, bo znam takich jeszcze kilka, jest to tylko dowodem na to, że to nie ta konkretna dziewczyna miała problem ze sobą, tylko ogólnie niektórzy ludzie nie godzą się z tym, że inni oddają się swojej pasji i pogrywają w gry.
Gry video to biznes, cholernie wielki. Nie są robione tylko dla dzieci, bo sporo jest takich produkcji, które dla najmłodszych nie powinny być dostępne (PEGI 18). Gry video to też nie zabawki z których rzeczywiście wyrastamy. Czym one zatem są?
Pasją.
Pasją ludzi którzy je tworzą, którzy je produkują, którzy w nie grają. Cytując mojego kumpla: „z perspektywy czasu to już bym się tak babie nie dał, niech się #@$!@#^$ !%@&!@# (lubię przeklinać, ale tu już była przesada :D) jak nie pasuje, każdy ma jakąś pasję i w dupie to mam…”
Chyba nie muszę mówić, że już nie są ze sobą? Na szczęście powodem rozstania nie były tylko gry, ale były one sporą częścią problemu.
Oczywiście nie twierdzę, że wszystkie kobiety takie są, absolutnie. Na świecie pełno takich, które same grają. Podałem ten przykład tylko po to, żeby nakreślić problematykę tego dziwnego zjawiska. Może to równie dobrze tyczyć się rodziców, którzy podobnymi tekstami zasypują swoje dzieci. W momencie kiedy te zarzuty są bezpodstawne, bo lekcje odrobione, a dzieciak nauczony na sprawdzian, to zaryzykuję stwierdzeniem, że rodzice to chuje.
Nie bronię też gier, bo niektóre są wyjątkowo głupie i brutalne, a ich twórcy powinni zawisnąć na kablu od pada za zbezczeszczenie . Ale dla mnie wyjątkowo głupie może być sklejanie modeli czy chodzenie na ryby i gapienie się pół dnia w spławki. Co kto woli.
Ja też lubię grać, ale niestety nie mam na to dużo czasu, bo na mojej głowie ostatnio sporo obowiązków – szczególnie pisanie bloga pochłania mnóstwo wolnego czasu. Na szczęście nie miałem nigdy problemów opisanych wyżej. No może czasem moja była dziewczyna coś marudziła, gdy chciałem dokończyć meczyk w Fifie, ale tak ogólnie to horroru nie było, na szczęście.
Życzę zatem sobie i innym graczom, żeby każdy przeciwnik, sceptyk etc. docenił i respektował naszą wyjątkową pasję.