Kolejny i ostatni wpis o żołnierzach z Navy SEALs – dowiesz się z niego co musiałbyś przejść, aby dołączyć do elitarnego grona i jakie korzyści uzyskałbyś z tego tytułu!
Poprzedni wpis czyli Twardziele z Navy SEALs przeczytało bardzo dużo osób, dzięki czemu tekst uplasował się na drugiej pozycji najbardziej popularnych. Bardzo mnie ten fakt cieszy i mam nadzieję, że również i ta notka przypadnie Wam do gustu.
„Kiedy zjawiłem się w Naval Special Warfare Center w Corando w Kalifornii, przeszedłem przez zaporę z piasku i po raz pierwszy w życiu zobaczyłem Ocean Spokojny. Ogromne fale z hukiem rozbijały się o brzeg. Wskoczyłem do kojącej kalifornijskiej wody. Wcale nie była kojąca, zwłaszcza w porównaniu z Florydą, z wodami zatoki, w których trenowałem. „Jest lodowata” – pomyślałem. Wypadłem z niej jeszcze szybciej, niż wskoczyłem. Ciekawe, ile czasu będziemy musieli w niej spędzić.”
Elita
W pierwszym tekście niejednokrotnie dawałem do zrozumienia, że SEALsi to elitarna jednostka, jedyna w swoim rodzaju, uznawana za jedną z najlepszych na świecie, a to znaczy, że do tego oddziału nie każdy może się dostać, nie wspominając o tym, że nie każdy przejdzie przygotowanie. Cytując fragmenty książki po którą zgłosiło się kilkanaście osób w konkursie, możemy przeczytać, że ochotnikami byli traitloniści czy kolesie z futbolu amerykańskiego – wszyscy napakowani i to wcale nie samą wodą. Oczywiście w treningu nie chodzi o samą siłę fizyczną, ale też o psychikę, która ma ogromne znaczenie – nawet w przygotowaniu do służby w polskim Gromie. Nasi komandosi wysyłani są np. w góry gdzie muszą zmagać się głównie ze swoją psychiką, a nie siłą fizyczną i trudnym terenem.
Jak się dostać?
Przede wszystkim trzeba być obywatelem Stanów Zjednoczonych. Kandydat może być zarówno cywilem nie związanym z armią, w przypadku prznależności do US Navy może poprosić o transfer, może też przenieść się z jakiegokolwiek działu związanego oficjalnie z wojskiem. Największe szanse mają osoby czynnie uprawiające sporty, osoby z wyższym wykształceniem czy ludzie związani z US Navy. Naturalnie powyższe aspekty nie gwarantują pracy w SEALs, one mogą jedynie zagwarantować dostanie się na legendarny trening SEALs – BUDs.
Basic Underwater Demolition/SEAL
BUDs to 24 tygodniowy trening, który ma za zadanie wyeliminowanie słabych jednostek, osób, które nie będą w 100% zdolni do wysiłku fizyczno-psychinczego z jakim spotykają się na co dzień teamy SEALs. O ile dostanie się na BUDs jest dosyć proste, to jednak przejście go graniczy z cudem. Spośród wszystkich uczestników, odpada około 76%, spora część tych osób zostaje wywalona po pierwszych kilku dniach, wielu kandydatów rezygnuje poprzez własną decyzję… To pokazuje, że SEALsi to na prawdę goście z wielkimi cohones.
Jeżeli podczas treningu któryś z adeptów postanowi zrezygnować z dalszej drogi do kariery w SEALs, podchodzi do zawieszonego w pobliżu dzwonu, uderza trzykrotnie i odkłada hełm ze swoim numerem – to znak, że facet wymiękł.
Trening SEALs składa się z 24 tygodni morderczych przygotowań, ale zanim się do niego przystąpi, należy przejść wstępne przygotowanie do BUDs, które trwa od 5 do 9 tygodni. Podczas tego okresu kandydaci udoskonalają sprawność fizyczną i psychiczną.
1. Poznaj się z BUDs
BUDs rozpoczyna się 3 tygodniowym pierwszym etapem podczas którego kandydaci zapoznają się z zasadami obowiązującymi na terenie ośrodka (Coronado w Kalifornii), przyzwyczajają się do życia w nim, a zadaniem prowadzących jest wstępne przygotowanie fizyczne i psychiczne do tego co mają przejść w późniejszym okresie.
2. Kondycja
Kolejny etap trwa 7 tygodni i jest najcięższy, to w nim w kalendarzu znajduje sie tzw. HELL WEEK (4 z kolei), podczas którego adepci sypiają po 4 godziny na dobę, przebiegają ponad 322 km i przez 20 godzin w ciągu doby poddawani są fizycznemu wysiłkowi.
Celem ukończenia etapu drugiego jest konkretne przygotowanie fizyczne, umiejętność pracy w zespole oraz sprawne radzenie sobie w wodzie. To właśnie podczas tego okresu większość kandydatów zaczyna powątpiewać w siebie i jeden za drugim albo zostają wywaleni, albo podążają w stronę wspomnianego dzwonu…. Jeżeli jednak adepci ukończą z powodzeniem piekielny tydzień, mogą być niemal pewni, że są dobrymi kandydami na SEALsów.
3. Zabawy z wodą
Przechodzimy do kolejnych 7 tygodni – etap 3 ma za zadanie przygotować kandydatów do perfekcyjnego obcowania z wodą. I wcale nie chodzi tu o pływanie na czas w basenie, ale głównie o nurkowanie, pracę w ocenie. Przyszli żółnierze SEALs muszą czuć się w wodzie niczym ryba, muszą świetnie nurkować, walczyć w falach oceanu, a to wszystko po to by w niekorzystnych warunkach nie przestraszyć się tego co czeka ich w lodowatej wodzie… Kandydaci, którzy nie czują się komfortowo gdy są zamoczeni od stóp do głowy – out.
4. Zabawy z bronią
Był nawet taki film… A wracając do naszych dzielnych facetów – kolejne 7 tygodni (już ostatnie) to dopiero zabawa! Kandydaci dostają do ręki broń, uczą się strzelać, wysadzać wszystko w koło; zapoznają się ze sposobami nawigacji, patrolowaniem, wspinaczką i tworzeniem taktyki dla małych jednostek. Podsumowaniem tego całego etapu jest „egzamin” bojowy, który odbywa się na wyspie San Clemente oddalonej o 97 km od siedziby SEALs w Coronado.
SEAL QUALIFICATION TRAINING
Special Warfare Operator to jednak jeszcze nie SEALs – ostatnim krokiem przed przystąpieniem do jednego z teamów jest przejście przez powyższy trening. Jest to już ostatnia prosta na której kandydaci doskonalą swoje umiejętności zdobyte podczas BUDs. Co trzeba jeszcze zrobić? Sprawdzian z używania broni, z nawigacji naziemnej, taktyka, używanie materiałów wybuchowych, trening w zimnej wodzie, działania morskie oraz udzielanie pierwszej pomocy.
Ponad to przed otrzymaniem odznaki Navy SEALs adepci muszą przejść ostatnie 3 testy – szkoła przetrwania, czyli rozpalanie ognia, kamuflaż itp. Muszą pokazać jak zachowywać będą się podczas niewoli – w jaki sposób odpowiadają na pytania wrogów, w jaki sposób planują ucieczkę. Część trzecia to przetrwanie w wodzie.
Po co to wszystko?
Po to, aby człowiek uciekł od wroga, a nie poddał się i dał zabić – to absolutnie nie wchodzi w grę.
Korzyści z bycia SEALsem
Przede wszystkim duma – nosić odznakę SEALs to tak, jakby… właściwie nie wiem do czego to porównać. Żołnierze elitarnego SEALs prawdopodobnie idą tam po to, by po prostu być jednym z nich. Oczywiście jest to praca, jak każda inna i należy się tu zapłata:
wypłata jest taka sama jak w innych jednostkach – wszystko zależy od stażu i stopnia, ale SEALsi otrzymują bardzo często dodatkowe premie uzależnione od tego co robią, a w grę wchodzi tu dopłata za np. skoki spadochronowe, nurkowanie, znajomość języków obcych czy znajomość SDV – to ci którzy stacjonują w Pearl Harbor i zajmują się podwodnym transportem. Żeby jednak wynagrodzić facetom przejście tego cholernego treningu, każdy z SEALsów otrzymuje na wstępie, jednorazowo 40 tyś dolarów. Ponad to ekstra pieniądze wpływają za nadzwyczajny charakter działań do jakich wykorzystuje się SEALsów – 240$ za miesiąc + 225$ za mc w przypadku realnego zagrożenia. Jeżeli podczas misji SEALs skoczy ze spadochronem lub coś wysadzi, otrzyma 225$, za nurkowanie wpada 240$. Co roku dostają do 760$ jako dodatek odzieżowy oraz do 960$ miesięcznie dodatku mieszkaniowego. Rozbieżność w wypłatach jest ogromna, początkujący żołnierze zarabiają do 35 tysięcy dolarów rocznie, ale jeżeli przez ponad 3 miesiące będą na jakiejś operacji/misji – czymkolwiek, to ich wypłata roczna wskakuje na poziom 45 tysięcy dolarów. Jeżeli ranga komandosa jest gdzieś w połowie spośród wszystkich, jego wypłata kształtuje się w granicach 55-75 tysięcy rocznie. Najwyższej rangi SEALsi, którzy pracują już sporo w tej jednostce mogą wyciągnąć nawet do 250 tysięcy dolarów rocznie. Naturalnie do wszystkiego dochodzi ubezpieczenie zdrowotne i w przypadku śmierci, 30 dni wakacji w roku, opieka medyczna (w tym dentysta), możliwość przejścia na emeryturę po 20 latach na służbie, zwolnienie z płacenia podatków gdy przebywa się na działaniach zbrojnych, i wiele, wiele innych.
WYNIK KONKURSU
Miło mi poinformować, że książka pt. „Snajper” trafia do Jędrzeja Fornalika, gratuluję!